Wybuch w parku w stolicy Turcji, Ankarze. Według najnowszych doniesień zginęły co najmniej 37 osoby a 125 jest rannych. Stan 19 osób jest krytyczny. Siła eksplozji – jak relacjonują świadkowie – była ogromna. Wszystko wskazuje na to, że zamachowiec samobójca zdetonował ładunki wybuchowe umieszczone w samochodzie. Według tureckich sił zamach mogli przeprowadzić radykalni Kurdowie z PKK – Partii Pracujących Kurdystanu.
Do zdarzenia doszło w pobliżu przystanku autobusowego. Jak podaje prywatna telewizja NTV, eksplodował samochód wypełniony materiałami wybuchowymi.
Według świadków w wyniku wybuchu spłonęło kilka samochodów. W pobliżu miejsca zamachu mieszczą się sąd i siedziby resortów sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych. Gdy doszło do wybuchu, przed godz. 19 czasu lokalnego (przed godz. 18 w Polsce), teren ten był pełen ludzi.
Ewakuowano plac Kizilay, który jest jednym z głównym węzłów komunikacyjnych stolicy Turcji. Władze obawiają się drugiego ataku.
Według przedstawiciela tureckich sił bezpieczeństwa po wybuchu słychać było odgłosy strzelaniny. Dym, unoszący się nad miejscem wybuchu, widać z odległości około 2,5 km – twierdzą świadkowie.
Do zdarzenia doszło niecały miesiąc po zamachu z użyciem samochodu pułapki w centrum Ankary. Zginęło wówczas 29 osób. Do ataku przyznali się kurdyjscy bojownicy.
Od czerwca ubiegłego Państwo Islamskie przeprowadziło co najmniej cztery zamachy bombowe w Turcji, m.in. w Ankarze i Stambule.
Turcja należy do dowodzonej przez USA koalicji zwalczającej IS w Syrii i Iraku. Walczy też na własnym terenie, w jego części południowo-wschodniej, z bojownikami PKK. W lipcu ubiegłego roku załamały się rozmowy i zerwany został rozejm między bojownikami PKK a tureckimi siłami bezpieczeństwa.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!