Australia kojarzy się przede wszystkim z niebezpieczną fauną i florą. Nie jest to bezpodstawne. Między innymi zagrażają tam człowiekowi rekiny. Tylko w ostatni weekend zaatakowały na plażach dwa razy.
Do pierwszego ataku rekina doszło w sobotę. Mężczyzna uczył się surfować na Seven Mile Beach, oddalonej o 130 kilometrów na południe od Sydney. 24-latek brodził w płytkiej wodzie, kiedy „poczuł ruch wokół nóg” – poinformowało pogotowie Nowej Południowej Walii (NWS).
Miał „znaczące skaleczenia i krwotok, a także kilka miejscowych ran na prawej nodze oraz nacięcia na dłoni” – powiedział w rozmowie z lokalnymi reporterami Jordan Emery z pogotowia NWS.
Plaża została zamknięta, a władze starają się zlokalizować odpowiedzialnego za atak rekina.
Niebezpiecznie też na północy
– Oczywiście wystąpiło dość duże krwawienie – przekazał Craig Garraway z pogotowia. Dodał, że spotkania z rekinami u wybrzeża Terytorium Północnego nie są częste. – Mieszkam tu od długiego czasu i nie przypominam sobie ataku rekina – podkreślił.
Nie pierwsze w tym roku
Te dwa weekendowe zdarzenia to kolejno szósty i siódmy atak rekinów na australijskich plażach w ciągu dwóch miesięcy. W tym kraju odnotowuje się najwięcej na świecie ataków.
W tym roku doszło do 13 „niesprowokowanych” ataków na ludzi, jeden z nich skończył się śmiercią poszkodowanego. W ubiegłym roku bliskich spotkań z rekinami odnotowano 15, w tym jeden śmiertelny. Natomiast w 2016 ataków zarejestrowano 17, w tym dwa śmiertelne.
W ostatni weekend na plaży w Tasmanii pomimo reanimacji umarł 42-letni mężczyzna. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci był zawał serca, jednak mógł on być spowodowany ukłuciem płaszczki.
Zbliża się w miarę silne oddziaływanie magnetyczne, które szczyt osiągnie 20 i 23 listopada
Źródło: telegraph.co.uk, tvnmeteo