To był żart na prima aprilis.


Wyciekły dziś poufne informacje, z których wynika, że amerykańska firma Alphabet Inc., właściciel Google Maps została wręcz zmuszona do udostępnienia pewnych danych ze swojej aplikacji. Do rozmów doszło końcem lutego 2022 roku.

Państwo zyska dzięki temu co najmniej 50 mld zł.

 

W jaki sposób?

Mianowicie udostępniona została historia przemieszczania się każdego użytkownika Map Google na terenie Polski z ostatnich 24 miesięcy. Policja za każde przekroczenie prędkości i parkowanie w miejscu niedozwolonym będzie zobowiązana do wystawienia mandatu.
Szacunki mówią, że ponad 10 mln użytkowników otrzyma średnio 5 mandatów, których suma nie będzie mogła przekroczyć kwoty 5 tysięcy zł. Z pozyskanych informacji nie wynika, czy kwota dotyczy całości mandatów za dwa lata, czy może dotyczy to mandatów za każdy rok. Dobrą wiadomością jest to, że termin płatności mandatów zostanie wydłużony z 7 do 14 dni. Złą wiadomością jest to, że nie trzeba być online, żeby aplikacja Mapy Google zarchiwizowała historię przejazdu, a przy połączeniu z siecią dane zostają wysłane na serwer Google.

Z danych, które wyciekły wynika, że przeciętny użytkownik Google Maps w ciągu dwóch lat znacznie przekroczył prędkość co najmniej 120 razy i zaparkował samochód w niedozwolonym miejscu średnio 15 razy.

 

Identyfikacja

Identyfikacja użytkownika Map Google będzie odbywała się po adresie IP wraz z MAC smartfona lub tabletu w czasie rejestracji trasy, a te informacje Policja otrzyma od polskich operatorów, którzy mają obowiązek trzymać je co najmniej 2 lata. Każda osoba, która otrzyma wezwanie będzie musiała wskazać osobę, która w tym czasie prowadziła pojazd z danym urządzeniem, w przeciwnym wypadku będzie musiała przyjąć mandaty.

Pamiętajmy, że aplikacja Google Maps wysyła na serwer informacje o tym gdzie się znajdujemy, z jaką prędkością przemieszczamy się, kiedy, gdzie i na ile czasu zatrzymujemy się. Dzięki temu wiemy w czasie rzeczywistym, gdzie są korki, a gdzie ich nie ma.

 

Źródło: Googe