Minęły 32 lata odkąd 9-letnia Michaela Joy Garecht została uprowadzona z parkingu przed supermarketem w miasteczku Hayward w stanie Kalifornia. W poniedziałek 21 grudnia zarzut zabicia dziewczynki usłyszał 59-letni David Emery Misch, który odsiadywał już wyrok za inne przestępstwa.
W 1988 roku, tuż przed Świętem Dziękczynienia, 9-letnia Michaela razem z koleżanką wybrały się na hulajnogach do supermarketu po przekąski. Sklep znajdował się tylko dwie przecznice od domu dziewczynki. Kiedy Michaela i jej koleżanka robiły zakupy, porywacz przestawił hulajnogę Michaeli w pobliże swojego samochodu.
Gdy Michaela chciała wsiąść na hulajnogę, mężczyzna wciągnął dziewczynkę do auta i odjechał. Zdarzenie widziało kilku świadków. Na podstawie ich zeznań sporządzono portret pamięciowy sprawcy. Jednak nie udało się znaleźć 9-latki, nigdy nie znaleziono jej ciała.
„Przerażająca zbrodnia”
Na Mischu ciąży już zarzut podwójnego zabójstwa dwóch przyjaciółek, odsiaduje też wyrok za napad z bronią ze skutkiem śmiertelnym oraz za kradzież. W poniedziałek 21 grudnia usłyszał kolejny zarzut – morderstwa Michaeli Joy Garecht.
„Ta sprawa wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością, ale całym rejonem zatoki San Francisco. Porwanie i zabicie dziecka to przerażająca zbrodnia. Ból przyjaciół i rodziny jest ogromny, zwłaszcza kiedy dziecka nie można odnaleźć przez tak długi czas” – przekazała prokurator okręgowy hrabstwa Alameda Nancy O’Malley w oświadczeniu.
„Mam nadzieję, że dzisiejsze działania przyniosą rodzinie jakiekolwiek ukojenie. Sprawiedliwości staje się zadość, nawet jeśli trwa to 32 lata” – dodał.
Misch został oficjalnie oskarżony o morderstwo i porwanie. Jego przesłuchanie przed sądem ma się odbyć 17 lutego. Śledztwo w sprawie Michaeli nigdy nie zostało zamknięte i nadal trwa. Funkcjonariusze mają nadzieję doprowadzić je do końca. Zależy im też na odnalezieniu szczątków 9-latki.
„Cieszę się, że on nikogo więcej nie skrzywdzi”
Sprawę skomentowała matka Michaeli, Sharon Murch, która od wielu lat prowadzi bloga w sprawie zaginięcia córki. „W mijającym roku dotarłam do punktu, w którym musiałam zaakceptować fakt, że Michalea najprawdopodobniej nie żyje. Nie spodziewałam się tylko, że umarła jako dziecko” – czytamy w oświadczeniu.
„Przez lata zastanawiałam się, czy tak naprawdę chcę wiedzieć, co się stało z moją córką. Czy będę w stanie zaakceptować prawdę. Teraz cieszę się, że zidentyfikowano porywacza, i mam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Cieszę się, że ten mężczyzna nikogo więcej nie skrzywdzi” – pisze matka Michaeli.