Był gorący poranek 29 lipca 1921 roku. Niebo od świtu było błękitne i bezchmurne. Nikt wówczas nie spodziewał się, że późnym popołudniem padnie historyczny rekord temperatury który aż po dzisiejszy dzień nie zostanie pobity.
Do Polski już kolejny dzień z rzędu napływało niezwykle suche powietrze ze wschodu.
Dzięki potężnemu deszczowemu niżowi umiejscowionemu ponad Irakiem, co w lipcu w tym regionie świata jest czymś zupełnie nie do pomyślenia, do Polski płynął strumień wyjątkowo gorącego powietrza znad terenów górskich i pustynnych od Iranu aż do Kazachstanu.
Tamtego dnia temperatura w cieniu osiągała 50 stopni. Upalne powietrze płynęło przez Rosję i trafiało do środkowych regionów Europy.
Nad Polską osiągnęło skrajne wartości tylko dlatego, że kolidowało z chłodnymi masami powietrza związanymi z przesuwającym się na wschód Europy potężnym układem niskiego ciśnienia, niosącym ulewne deszcze i burze, który zatrzymał się nad Niemcami.
To był ostatni dzień tak upalnej i suchej aury, następnego dnia miało być już chłodniej, deszczowo i burzowo. 29 lipca 1921 roku zapisał się w historii polskiej meteorologii jako najgorętszy dzień.
W Prószkowie, oddalonym od Opola o około 7 kilometrów na południe, na oficjalnej stacji meteorologicznej znajdującej się obok ówczesnego Królewskiego Zakładu Kształcenia w Zakresie Sadownictwa i Warzywnictwa, temperatura w cieniu osiągnęła plus 40,2 stopnia.
Dzisiaj Prószków znajduje się w Polsce, ale w 1921 roku wchodził w skład Rzeszy Niemieckiej.
Rekordowy upał jaki nawiedził wówczas tereny znajdujące się w granicach dzisiejszej Polski odbył się kosztem ulew, powodzi i fali chłodów jakie dotknęły kraje Bliskiego Wschodu w samym środku pory suchej.
Rok 1921 zapisał się również w kartach historii światowej meteorologii jako jeden z czołówki najgorętszych lat od 1880 roku. Na 90. rocznicę w parku, gdzie była stacja meteo, zawisła pamiątkowa tablica.
W kronikach zachowały się informacje o rekordzie i wyjątkowo gorącym lecie. Wtedy była wielka susza, rolnicy bardzo narzekali na słabe zbiory. W kronice jest też informacja, że z tego powodu odwołane były lekcje w szkole.
Na dzisiejszej Opolszczyźnie w latach 20. panował specyficzny mikroklimat, rosło tam 300 gatunków brzoskwiń. Po decyzji o powołaniu w Prószkowie Królewskiego Instytutu Pomologicznego zasadzono specjalną aleję drzew.
Rosły tam egzotyczne drzewa między innymi z Afryki. Kiedy już wyrosły, stworzyły zaporę przed chłodnymi wiatrami z zachodu dzięki czemu było cieplej niż obecnie.