W próbkach gleby naukowcy z Rockefeller University odkryli nową grupę silnych antybiotyków. Malacydyny, bo o nich mowa, potrafią wyeliminować wiele zakażeń, także tych opornych na większość tradycyjnych antybiotyków. Radzą sobie m.in. z opornymi na metycylinę szczepami gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA).
Uczeni tłumaczą, że innowacyjne techniki sekwencjonowania pozwalają na skryning tysięcy bakterii glebowych, których nie umieliśmy hodować czy badać w laboratorium. By dokonać odkrycia, Amerykanie przeanalizowali ponad 1000 próbek gleby z USA. Fakt, że malacydyny znajdowały się w wielu z nich, stanowił wskazówkę, że to ważne odkrycie.
„Ekstrahowaliśmy DNA bezpośrednio z próbek gleby. Wprowadzaliśmy je do organizmów, które potrafimy bez problemu hodować i patrzyliśmy, czy będą produkować cząsteczki stanowiące podstawę nowych antybiotyków” – wyjaśnia Sean Brady.
Podczas eksperymentów gryzoniom podawano MRSA. Okazało się, że malacydyny eliminowały zakażenie ran.
Obecnie autorzy publikacji z Nature Microbiology pracują na poprawą skuteczności antybiotyków, tak by kiedyś dało się je wykorzystać w praktyce klinicznej.
Malacydyny wydają się zaburzać zdolność patogenów do tworzenia ścian komórkowych. Podczas testów laboratoryjnych bakterie przez 3 tygodnie wystawiano na oddziaływanie eksperymentalnych antybiotyków. Nie zaobserwowano, by w tym czasie rozwinęła się lekooporność.
A więc to jest właśnie dowód na to, że bratając się z naturą stajemy się odporni. Ktoś grzebiący w ziemi za młodu i bawiący się w lesie (o ile nie dopadnie go pech) zapewni sobie ochronę przed tym co groźne.
Widać to wg mnie na przykładzie miejskich rodzin które ciągle w blokowiskach siedzą bez dostępu do natury. Choroby, uczulenia… mnożą się na potęgę.
A tu trzeba i kuraka pogonić… i świnkę poklepać… Z koniem się zbratać, glebą, trawą i korą drzew.
Oczywiście, że tak.
Czym bardziej sterylne życie, tym mniej organizm odporny.
Czym mniej stresu, tym bardziej człowiek delikatny.
Czym mniej zagrożeń i wyręczeń przez sprzęt elektroniczny, tym człowiek mniej myśli i jest coraz głupszy.
Wszystko musi być w odpowiedniej proporcji.
Ani za dużo, ani za mało.