Susze, powodzie, upały, chłody w dużej mierze zależą od wielkości zafalowań na prądzie strumieniowym – donoszą najnowsze badania. Zdaniem naukowców te wiatry, które wieją kilkanaście kilometrów nad naszymi głowami, mogą wpływać na to, czy będziemy zmagać się z ekstremalną pogodą.
„Regionalne” działanie prądu strumieniowego
Eksperci przeanalizowali dane klimatyczne dla półkuli północnej z lat 1979-2012. Skupili się głównie na badaniu temperatury i wilgotności w odniesieniu do długości fali prądu strumieniowego. Dzięki temu zauważyli pewną zależność.
Okazało się, że większe, silniejsze falowanie prowadziło do suszy w centralnej części Ameryki Północnej, w Europie i w środkowej części kontynentu azjatyckiego. Z kolei na zachodzie Azji pojawiało się więcej wilgotnych mas powietrza.
Wyniki wskazały również, że przy dużych zafalowaniach wzrasta ryzyko fal upałów w zachodniej części Ameryki Północnej i centralnej części Azji, podczas gdy wschodnia część Ameryki Północnej jest wówczas narażona na fale chłodów.
Zminimalizować skutki klęsk żywiołowych
– W niektórych regionach wiatry te przynoszą wyjątkowo gorące warunki, a w innych ryzyko ochłodzenia, zwiększonej wilgoci lub suszy – wyjaśnił dr James Screen z Uniwersytetu w Exeter, dodając przy tym, że dzięki badaniom łatwiej będzie prognozować niektóre żywioły i walczyć z nimi.
Wyniki badania zostały opublikowane na łamach „Nature Climate Change”.