Dwa polskie sklepy w Holandii zostały zniszczone w wyniku eksplozji, do których doszło we wtorek nad ranem 8 grudnia – poinformowała miejscowa policja . Do wybuchów doszło w Aalsmeer niedaleko Amsterdamu oraz w małym miasteczku w prowincji Brabancja Północna. – To cud, że nikt nie został ranny – powiedział burmistrz Gido Kotte.
Nie jest jasne, czy wybuchy są ze sobą powiązane. Oba sklepy nosiły nazwę Biedronka, ale nie należą do dużej sieci sklepów budżetowych o tej samej nazwie w Polsce – podaje agencja AP.
„To cud, że nikt nie został ranny”
Wybuch w Aalsmeer miał miejsce około godziny 3 nad ranem i spowodował poważne uszkodzenia sklepu i pobliskich budynków, a także spowodował zapalenie się zaparkowanego w pobliżu samochodu.
Mohamad Mahmoed, właściciel zniszczonego marketu, powiedział miejscowej stacji NOS, że nie ma pojęcia, kto mógłby chcieć zniszczyć jego sklep. Dodał, że jego lokal nie jest powiązany z drugim zaatakowanym.
Burmistrz Aalsmeet Gido Kotte powiedział, że atak wstrząsnął miasteczkiem. – Dziś rano mieliśmy do czynienia z rodzajem aktu terrorystycznego – oświadczył. – To cud, że nikt nie został ranny – dodał.
Drugi wybuch i ewakuacja mieszkańców
Podobny incydent miał miejsce godzinę po eksplozji w Aalsmeer w miasteczku Heeswijk-Dinther w Brabancji Północnej, około 80 kilometrów dalej na południe.
Wybuch nie tylko zniszczył polski sklep, ale także naruszył konstrukcje sąsiednich budynków – portal Dutch News. Policja ewakuowała prewencyjnie 20 osób.
Źródło: PAP, Dutch News