Za sześć dni skończy się świat, twierdzą ci, którzy uwierzyli, że kalendarz Majów wskazuje kres ludzkości. Na nic tłumaczenia ekspertów, że to brednie, wynikające z błędnej interpretacji majowskiej kosmologii. Panika osiąga apogeum, nawet w Chinach, które w swojej historii nie znały proroctw o końcu świata.
Wykupują magazyny
Pośród lęków kwitnie w Rosji handel. W Omutnińsku w obwodzie kirowskim ludzie rzucili się kupować naftę, świece i zapasy żywności po artykule napisanym jakoby przez tybetańskiego mnicha, potwierdzającym, że wnet świat się skończy. W Nowokuźniecku niemal zabrakło soli, a w Barnaule w Kraju Ałtajskim wykupiono do cna latarki i termosy. Wśród rozmaitych zestawów na przetrwanie końca świata niektóre zawierają instrukcje z opisami różnych gier. Na wypadek, gdyby okazał się on bardzo nudny.
By rozproszyć spekulacje o apokaliptycznym 21 grudnia, główny lekarz Rosji Giennadij Oniszczenko ostrzegł, że straszących powinno się podać do sądu. Deputowani Dumy w liście otwartym wezwali zaś media, by zaprzestały siać panikę. W końcu sam premier Dmitrij Miedwiediew zapewnił, że w koniec świata nie wierzy. Dodał, że „przynajmniej nie w tym roku”.
Twitterowe wieści
Histeria dotarła także do Chin, które w swojej historii nie zaznały lęków przed zniszczeniem świata. Najsłynniejsza chińska księga proroctw z VII wieku, odpowiednik przepowiedni Nostradamusa, nie wspomina wprost o czymś takim.
Tymczasem w Syczuanie zaczęto wykupywać całymi setkami świece, aż do wyczerpywania się zapasów. Początkowo nie było wiadomo, dlaczego. – Aż dowiedzieliśmy się o pogłoskach o zbliżających się ciemnościach – powiedział właściciel sklepu w Chengdu. Źródło paniki wyśledzono na chinśkim Twitterze – Weibo. Autor postu zapowiada, że trzydniowe ciemności spowiją ziemię.
Budują arki
Falę paranoicznych obaw w Chinach powiązać można z oddziaływaniem filmu katastroficznego z 2009 roku „2012”. Odniósł on niebywały sukces dzięki wątkowi o budowie przez chińskie wojsko arek, które miały ocalić ludzkość. Lu Zhenghai z Sinciangu swoją zaczął budować w rok potem, wydając wszystkie niebagatelne oszczędności. Mówi, że jeśli końca świata nie będzie, wykorzysta arkę jako stateczek wycieczkowy na 20 osób.
Wyprzedają majątek
W Nankinie żona profesora uniwersyteckiego zastawiła dom pod hipotekę i przekazała znaczną kwotę na biedne dzieci, by „jeszcze zdążyć zrobić coś dobrego przed końcem świata”.
W Szanghaju podobną motywację próbują wykorzystać oszuści, by wyłudzić od staruszków oszczędności na rzekomo charytatywny cel. Policja apeluje tam: „Nie wierzcie w to i nie dajcie się oszukać”.
Profesor Lu Jiehua z wydziału socjologii Uniwersytetu Pekińskiego w wywiadzie dla gazety „Global Times” powiedział, że obecna panika odzwierciedla ogólny niepokój w chińskim społeczeństwie. – Te paniczne zakupy nie tylko pokazują ludzki lęk przed nadchodzącą apokalipsą, odzwierciedlają również poczucie niepewności wobec życia i społeczeństwa – powiedział.
A ja wam mówie ze konca swiata nie bedzie
To tylko nieznany nam cykl naturalny dłuzszy niz roczny który znamy jako największy chociaz słoneczny 11 letni tez powinnismy znac i respektowac.
Kto powiedział, że będzie?
Faktycznie mozna zglupiec od tego wszystkiego,ja spokojnie czekam i zobacze co sie wydazy(jesli juz).
no normalnie tragedia ;) koniec czasów to nie koniec świata ;)