Po kilku dniach rosnącej aktywności sejsmicznej w środę 3 sierpnia około 13:18 UTC nastąpiła erupcja wulkanu Fagradalsfjall w pobliżu stolicy Islandii Reykjaviku, poinformowało w środę Islandzkie Biuro Meteorologiczne (IMO).
Zdjęcia i transmisje na żywo przez lokalne serwisy informacyjne MBL i RUV pokazały lawę i dym wydobywający się ze szczeliny w ziemi na zboczu góry Fagradalsfjall, w zeszłym roku nastąpiła erupcja trwająca sześć miesięcy.
Turyści i mieszkańcy powinni unikać tego obszaru z powodu trujących gazów, chociaż nie było bezpośredniego ryzyka uszkodzenia infrastruktury krytycznej, powiedział Departament Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego w oświadczeniu.
Ogłoszono „czerwony alarm”, aby zabronić samolotom latania nad tym miejscem, chociaż śmigłowce zostały wysłane, aby zbadać sytuację, IMO powiedział Reutersowi.
„Obecnie nie ma zakłóceń w lotach do i z Islandii, a międzynarodowe korytarze lotnicze pozostają otwarte” – poinformowało ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju w oświadczeniu.
Koniecznie przeczytajcie:
Półwysep Reykjanes jest wulkanicznym i sejsmicznym gorącym punktem, a wybuch miał miejsce zaledwie 25 km od Reykjaviku i 15 km od międzynarodowego lotniska w kraju.
Do poprzedniej erupcji w rejonie masywu górskiego Fagradalsfjall doszło 19 marca 2021 roku. Wulkan aktywny był przez równo pół roku, bo do 18 września.
W przeciwieństwie do erupcji w 2010 roku pokrytego lodem wulkanu Eyjafjallajokull, który zatrzymał około 100 000 lotów i zmusił setki Islandczyków do opuszczenia swoich domów, nie oczekuje się, że ta erupcja wyrzuci dużo popiołu i dymu do atmosfery.
Śmigłowce i samoloty z silnikami odrzutowymi/turbośmigłowymi są najgorsze do latania w pyle wulkanicznym… ;) To z tej racji że turbiny źle znoszą ten pył… Podczas gdy samoloty z silnikami tłokowymi sobie jakoś tam radzą. Oto tryumf prostoty w lotniczym światku. A oni wysłali śmigłowce… Hmm… :)