W sobotę, 25 maja na Słońcu, na wprost Ziemi znajdzie się nie mała dziura koronalna.
Na daną chwilę trudno oszacować jej wielkość, gdyż wraz z wychodzeniem z minimum słonecznego zmieniają się wszystkie zależności.
Z wyliczeń wynika, że dziura koronalna może być dość duża, ale tylko jej część będzie posiadała grubą warstwę, co wpływa na intensywność promieniowania elektronowego oraz na sam wiatr słoneczny, który po około trzech dniach dotrze do Ziemi. Promieniowanie elektronowe dociera do Ziemi z prędkością światła, w odróżnieniu do wiatru słonecznego, któremu zajmuje to kilkadziesiąt godzin.
Dziura koronalna to nic innego jak lewitująca plazma około 20-30 tysięcy kilometrów nad fotosferą, w przestrzeni między plazmą, a fotosferą zachodzi zjawisko odbić elektronów i wzrost ich gęstości.
Dziura koronalna da się już „odczuć” w piątek, 24 maja, a wiatr słoneczny z niej dotrze do Ziemi około poniedziałku. Promieniowanie elektronowe powinno zakończyć się 27 maja.
Przypominam, że w czwartek 23 maja wystąpi szczyt oddziaływań magnetycznych, o którym pisałem.
Źródło: LosyZiemi.pl